Niedaleko Opatowa leży niewielka miejscowość Ujazd, nad którą od XVII wieku króluje zamek Krzyżtopór. Jest to przepiękna i nigdy nie ukończona rezydencja w stylu palazzo in fortezza, czyli ufortyfikowanego zespołu pałacowego. Budowę zapoczątkował Krzysztof Ossoliński, potem zamek przechodził w posiadanie wielu rodzin. Zajęty podczas potopu szwedzkiego w 1655 roku od tamtej pory, nie licząc epizodycznych okresów, nie był zamieszkany. Dokładną historię Zamku Krzyztopór znajdziecie na jego oficjalnej stronie.
Dziś zamek Krzyżtopór ma status trwałej ruiny, udostępnionej do zwiedzania. My wybraliśmy się tam dwa razy w czasie naszej podróży w Góry Świętokrzyskie.
Pierwsza wizyta - pełne słońce i tropikalny wręcz upał, potęgowany przez nagrzane stare mury. Chętnych na zwiedzanie sporo, ale ponieważ kompleks jest ogromny, nie odczuwa się obecności innych zwiedzających. Pamiętam, że kiedy byłam małą dziewczynką, po raz pierwszy zabrał mnie tam mój ojciec. Wówczas miejsce zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Ruiny, potężne sale i długie korytarze, a w nich walące się schody, zewsząd wyrastające chaszcze i porozrzucane kawałki murów.
Dziś teren jest uporządkowany i zabezpieczony. Dopiero jako dorosła kobieta byłam w stanie dostrzec panującą wszędzie symetrię, harmonię oraz tę niesamowitą dokładność, z jaką budowano każdy fragment. I zaskakujące rozwiązania, jak na przykład kryształowe lustra w podziemnych stajniach, które nawet dziś wydają się nowatorskie i ekstrawaganckie. Ruiny można oczywiście obejść szybkim spacerem w niecałą godzinę. My spędziliśmy tam około czterech godzin, zaglądając w każdy możliwy zakamarek, szukając śladów dawnych jego mieszkańców.
Kupując bilety wstępu do zamku zobaczyliśmy plakat. "Festiwal Historii, Światła i Ognia" - tak głosił tytuł na afiszu. Data? Ostatni dzień naszego pobytu w świetokrzyskiem. My nie pojedziemy? Oczywiście, że tak.
Gdy przyjechaliśmy na miejsce ruiny, za dnia martwe, tętniły życiem. Kuglarze, magicy, połykacze ognia. Widzowi rozlokowani wokół potężnego dziedzińca, zaopatrzeni w koce i kurtki. Ale właściwy spektakl miał się dopiero rozpocząć. Przez cały wieczór patrzyliśmy jak urzeczeni na pokazy żonglerki chorągwiami, popisy kozackich tancerzy, a na koniec wieczoru - widowisko Wieczny Płomień Wolności, które momentami przyprawiało o dreszcze emocji, by za chwilę sprawić, że ze wzruszenia szklą się oczy.
Krzyżtopór na jeden wieczór ożył, a my mogliśmy być tego świadkami.
Szymon - pomysłodawca projektu SUValska Przygoda, odpowiedzialny za wytyczanie tras, założyciel i autor strony, fotograf
tel. +48 790 500 950
suvalska.przygoda@gmail.com
Ewelina - współtwórca strony, poszukiwacz informacji, odpowiedzialna za opracowanie przewodników, fotograf
tel. +48 789 347 606
suvalska.przygoda@gmail.com