Poprzedni

Następny

Rajd Duch Puszczy powrócił do Gródka po dwuletniej przerwie. I był to powrót, jak to sie mówi, "z przytupem". Zresztą, liczby mówią same za siebie
Jak co roku pod koniec października na Suwalszczyznę zjeżdżają sie miłośnicy jazdy offroad na największą w regionie imprezę przeprawową, czyli Zmota Challenge. W tym roku
Pod koniec września w okolicy Kolna odbył się po raz trzeci rajd organizowany przez Hunt 4x4. To bardzo młoda impreza, ale z każdą edycją przyciąga

SUValska Przygoda

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

06 maja 2022

- Mamo, a Wilkowyje istnieją naprawdę? - pyta syn, między jednym a drugim odcinkiem popularnego serialu.

Od tego pytania wziął się pomysł na naszą majówkową mini wyprawę. Tym razem niekoniecznie offroadową, ale za to bardzo intensywną.

 

Długi weekend - polska specjalność, czas kopania działek i błogiego, popołudniowego lenistwa przy grillu. Tymczasem w sobotni wczesny ranek budzik bezczelnie przerywa i tak już za krótki sen, dając znać, że trzeba się podnieść. Po chwili marudzenia adrenalina i ekscytacja dają o sobie znać. Szybkie śniadanie, targanie walizki i mnóstwa "przydasiów" do samochodu. I jedziemy!

 

Jeruzal - z wizyta na planie zdjęciowym serialu "Ranczo"

 

Pierwszy etap podróży osiągamy po "zaledwie" czterech godzinach jazdy. Niestety, uroki mieszkania na końcu Polski. Znajomo wyglądający drewniany kościół, plebania, sklep malowany w żółto - niebieskie pasy, rondo na rynku, przystanek autobusowy. Słowem - witamy w "Wilkowyjach". Właściwie to w Jeruzalu, który przez 10 lat kręcenia serialu "Ranczo" był planem zdjęciowym. A dla młodszego syna - stał się wymarzonym celem podróży. Sielskiego klimatu z ekranu próżno tu szukać. Jest sporo ludzi. Większość biega z aparatem w jednej ręce i butelką "zacnego" trunku w drugiej. Kolejka do ławeczki. Swoją drogą, kto by pomyślał, że małe, senne miasteczko z dala od głównych dróg i turystycznych szlaków stanie się tak popularne?

 

Jeruzal, plan serialu "Ranczo"

 

Jeruzal, plan serialu "Ranczo"

 

 

Udajemy się na mały spacer w poszukiwaniu miejsc z ekranu. Zaledwie kilka kroków od rynku, gdzie nie ma już tylu turystów, przenosimy się do innego świata. Pszczoły sennie brzęczą, zapach kwitnących drzew momentami aż dusi.

 

 

Jeruzal, plan serialu "Ranczo"

 

Udaje nam się znaleźć kilka budynków znanych z serialu. A więc najedzeni lodami i z pamiątkową fotografią na ławeczce ruszamy do Latowicza pod budynek Urzędu Gminy i w poszukiwaniu restauracji "U Japycza". Syn jest zachwycony. My trochę mniej - pewnych rzeczy nie warto chyba odzierać z magii kina. 

 

Latowicz, plan serialu "Ranczo"

 

Latowicz, plan serialu "Ranczo"

 

Latowicz, plan serialu "Ranczo"

 

Ruszamy dalej. Kolejny przystanek? Stolica.

 

 

Warszawa da się lubić...

 

Do Warszawy wjeżdżamy wczesnym popołudniem. Paradoksalnie, im bliżej centrum tym mniej samochodów i ciszej. Po rozlokowaniu się w hotelu i zjedzeniu porządnego obiadu ruszamy na podbój miasta. No dobra, podbój to może zbyt dużo powiedziane. Jak rasowi turyści jako pierwszy cel obieramy Pałac Kultury i Nauki i taras widokowy. Sporo chętnych do wjazdu na górę. Nie pozostaje nic innego, jak grzecznie i cierpliwie poczekać w kolejce. Na szczęście bilety można kupić online. Warszawa z góry robi naprawdę duże wrażenie. Mieliśmy też dużo szczęścia, bo widoczność tego dnia była bardzo dobra. Kiedy już nacieszyliśmy oczy, kupiliśmy obowiązkowy magnes do kolekcji i odczekaliśmy swoje w kolejce do zjazdu, spacerem ruszyliśmy w kierunku Zamku Królewskiego i starówki.

 

Warszawa, Pałac Kultury i Nauki1Warszawa, Pałac Kultury i Nauki

Warszawa, Pałac Kultury i Nauki

 

Krakowskie przedmieście zalane jest... ludźmi. Tu stolica tętni życiem. Muzyka dochodząca z różnych stron, uliczni artyści i performerzy, gwar. I ludzie. Uśmiechnięci, odprężeni. Jakby na chwilę zapomnieli o szarej rzeczywistości. Poddaliśmy się w pełni temu klimatowi. Przycupnęliśmy pod Kolumną Zygmunta by obejrzeć pokaz tańca z ogniem.

 

Widowisko przygotowane przez Enemy zrobiło na nas ogromne wrażenie. Możesz je zobaczyć tutaj

 

Powoli słońce chyliło się ku zachodowi. Gdy spektakl dobiegł końca, niespiesznym krokiem poszliśmy w głąb starówki. Syn stwierdził, że bardzo przypomina tę wrocławską. Faktycznie, coś w tym jest. Choć kamienice nie są zabytkowe, to urok zakamarków, wąskich przejść, fasad oświetlonych żółtawym światłem latarni zdaje się wciągać, zapraszać, szeptać "zostań, usiądź, mamy czas...". 

 

Warszawa, Zamek Królewski

Warszawa, Kolumna Zygmunta

Nie chcieliśmy wracać do hotelu. Nocne życie miasta jest czymś, czego na codzień nie mamy okazji doświadczać - w małych miejscowościach życie toczy się innym rytmem. Powoli zostawiliśmy jednak starówkę za sobą. W drodze powrotnej udało nam się zobaczyć jeszcze zmianę warty przy grobie nieznanego żołnierza. 

 

Warszawę pożegnaliśmy rano następnego dnia. Ostatni rzut oka na Pałac Kultury i Nauki oraz wieżowce w centrum i kierujemy się do Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach. 

 

 

 

Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach

 

Mimo wczesnej pory samochodów na parkingu przed muzeum już było sporo. Na szczęście nie ma kolejki. Kupujemy bilety i zagłębiamy się w historię motoryzacji. I podziwiamy. W końcu zobaczyć na żywo Packarda, Zisa czy Buicka to prawdziwa gratka. Na niewielkiej powierzchni zgromadzona jest ogromna kolekcja zabytkowych pojazdów i przedmiotów z minionych lat. Momentami ta ilość jest przytłaczająca i utrudnia podejście do wielu eksponatów. O obejrzeniu aut z każdej strony nie ma mowy. A szkoda. Każdy znajdujący się tam pojazd ma swoją niepowtarzalną historię. Nie wszystkie jednak są opisane. Mimo tych małych zgrzytów jest to miejsce, które każdy fan motoryzacji powinien odwiedzić. 

 

Muzeum Motoryzacji i Techniki w OtrębusachMuzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach

Muzeum Motoryzacji i Techniki w OtrębusachMuzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach

 

 

Pałac Radziwiłłów w Nieborowie i Park Romantyczny w Arkadii

 

Ze świata motoryzacji przeskakujemy w całkiem inny. W oddalonym o pół godziny drogi Nieborowie stoi bowiem Pałac Radziwiłłów, do którego zmierzamy.

 

Pałac Radziwiłłów w Nieborowie

 

Jest niedziela, pogoda cudna, więc przed wejściem tłum. Na szczęście bilety można kupić online. My zdecydowaliśmy się na zwiedzanie pałacu i przylegających do niego ogrodów. Rezydencja Radziwiłłów kusi ze zdjęć swoim przepychem i bogactwem eksponatów. Warto jednak wiedzieć, że do zwiedzania udostępniona jest mniej więcej połowa komnat. Tak więc spacer po rezydencji nie zajmuje zbyt wiele czasu. Nie ma opcji indywidualnego zwiedzania z przewodnikiem lub audioprzewodnikiem. Opisy poszczególnych pomieszczeń są dość suche i dla przeciętnego turysty, który nie jest wielkim fanem historii nieciekawe. Niestety. Z pałacowych wnętrz wychodzimy do ogródów. I tu znów małe rozczarowanie - nie ma mapy ogrodu. I wymaga jeszcze sporo pracy, by doprowadzić go dawnej świetności. 

 

Pałac Radziwiłłów w NieborowiePałac Radziwiłłów w Nieborowie

 

Jedziemy więc zobaczyć Park Romantyczny w Arkadii, niegdyś będący częścią kompleksu pałacowo - ogrodowego w Nieborowie. Bilety również kupujemy online. Próżno tu szukać spokoju, czy wytchnienia od hałasu dochodzącego z drogi. Jest sporo spacerujących. Pierwsze, co się rzuca w oczy to brak mapy i fakt, że budynki architektury ogrodowej są zamknięte. Mimo to zagłębiamy się w pięknie utrzymany, pół dziki park i szukamy ukrytych w nim perełek i romantycznych ruin. I pstrykamy zdjęcia w nadziei, że obiektyw dostrzeże to piękno, którego my, zmęczeni i nieco rozczarowani, nie będziemy umieli zobaczyć. 

 

Park Romantyczny w Arkadii

Park Romantyczny w Arkadii

Park Romantyczny w Arkadii

Powiedzieć, że bolały nas nogi to nie powiedzieć nic. A Płock tak niedaleko... My nie damy rady? A zatem w drogę.

 

 

Niedoceniany Płock

 

Do Płocka wjeżdżamy, gdy dzień chyli się już ku zachodowi. Miasto kojarzone głównie z rafinerią jest naprawdę piękne. Parkujemy pod Zamkiem Książąt Mazowieckich i idziemy nacieszyć oczy widokiem na Wisłę. W Płocku zostajemy aż do zmroku, przechadzając się po starówce i wzdłuż rzeki. I oczywiście po molo, które jak ostatni ignorant nazwałam kładką. Ostatni przystanek to petrochemia, która po zmroku mieni się tysiącem świateł i śmiało może stanowić plan zdjęciowy filmu si-fi. 

 

Płock, Zamek Książąt Mazowieckich

Płock, Starówka

Płock, Starówka

Petrochemia Płock

 

Nie przychodzi mi nic innego do głowy, jak tylko stwierdzenie, że Polska jest piękna. Jest. Czasem tylko potrzebuje, by ją troche "dopieścić." Czy wrócimy jeszcze do tych miejsc? Trudno powiedzieć. Jeszcze tyle przecież przed nami...

Jeruzal, plan zdjęciwy serialu Ranczo

Weekendowe odkrywanie Polski - wyprawa niekoniecznie offroadowa



RODO

Szymon - pomysłodawca projektu SUValska Przygoda, odpowiedzialny za wytyczanie tras, założyciel i autor strony, fotograf

tel. +48 790 500 950

suvalska.przygoda@gmail.com

Ewelina - współtwórca strony, poszukiwacz informacji, odpowiedzialna za opracowanie przewodników, fotograf

tel. +48 789 347 606

suvalska.przygoda@gmail.com