RFC po raz pierwszy w hstorii rajdów offroadowych odbyło się w Polsce. Na poligonie w Elblągu zagościli na cztery dni miłośnicy błota z całej Polski i nie tylko. A my mieliśmy to szczęście co nieco podpatrzeć.
Rainforest Challenge to jeden z największych i najsłynniejszych offroadowych rajdów na świecie. Początki imprezy sięgają końcówki lat 90tych ubiegłego wieku (ale to brzmi...). Co roku na rajd RFC zjeżdżały się załogi z całego świata, a w tym roku po raz pierwszy odbyła się polska edycja tego wydarzenia. Niestety, nie wszyscy mogli dojechać przez wymóg kwarantanny, czasem nawet podwójnej. Mimo to organizatorom udało się zgromadzić aż sześćdziesiąt siedem załóg, co w obecnych czasach trzeba uznać za ogromny sukces.
Impreza zaczynała się 21 kwietnia 2021 roku, my jednak postanowiliśmy pojechać tam dzień wcześniej. Po przyjeździe do kwatery nawet nie rozpakowaliśmy do końca walizek, tylko pojechaliśmy na poligon zobaczyć, jak wygląda miasteczko rajdowe, trasa prologu i odcinków specjalnych. Pierwsze wrażenie? Chyba dopiero wtedy dotarło do nas, jak duże i ważne to będzie wydarzenie.
W dzień rozpoczęcia w miasteczku rajdowym dało się wyczuć atmosferę nerwowego oczekiwania. Jak będzie? Jakie są trasy? Czy damy radę? Czy samochód nie zawiedzie? Podejrzewam, że większość zadawała sobie te pytania. Wreszcie oficjalne otwarcie rajdu, przemówienia i losowanie kolejności startu. No to zaczynamy...
W ciągu dwóch pierwszych dni zmagań najbardziej dał się zawodnikom we znaki legendarny prolog dla klasy "hard". Ten odcinek wzbudził chyba najwięcej emocji u uczestników i obserwatorów, również tych negatywnych. Zanim zdążyły opaść - zaczynał się etap nocny. Kilka godzin przerwy i załogi powróciły do rywalizacji na odcinkach czasowych. Zmęczenie, pierwsze awarie, nerwy - a to dopiero półmetek...
Kto w kolejnych dniach liczył na zwolnienie tempa, ten srogo się pomylił. Dzień trzeci to specjalnie przygotowany OS przez twórców rajdu Magam Trophy dla każdej z klas, jeszcze trudniejsze próby i etap nocny, który na długo zapada w pamięć.
Ostatni dzień. Używając parlamentarnego języka ciężko nawet pewnie opisać, jak czuła się większość załóg po takim maratonie. Ale walka trwała do samego końca i przysłowiowego "ostatniego gwizdka".
Na podsumowania i wnioski przyjdzie jeszcze czas, a póki co trwa radość zwycięzców. I nie tylko tych, którzy stanęli na podium. Każdy, kto podjął wyzwanie, wytrwał mimo wszystko i ukończył rajd powinien czuć się zwycięzcą.
Do zobaczenia za rok.
Szymon - pomysłodawca projektu SUValska Przygoda, odpowiedzialny za wytyczanie tras, założyciel i autor strony, fotograf
tel. +48 790 500 950
suvalska.przygoda@gmail.com
Ewelina - współtwórca strony, poszukiwacz informacji, odpowiedzialna za opracowanie przewodników, fotograf
tel. +48 789 347 606
suvalska.przygoda@gmail.com