Nie lubimy tego momentu wakacji, gdy nieubłagalnie zbliża się dzień wyjazdu. Tyle przecież jeszcze chcielibyśmy zobaczyć... A zatem, by wykorzystać do maksimum czas, który mieliśmy, nie mogliśmy pozwolić sobie na zwolnienie tempa.
Szczeliniec to najwyższy, bo wznoszący się 919 m n.p.m. szczyt Gór Stołowych. Jest niewątpliwie jednym z tych miejsc, które trzeba zobaczyć, będąc na Dolnym Śląsku.
Trasa do schroniska PTTK na Szczelińcu Wielkim zaczyna się w Karłowie. Zanim jednak zaczniemy podejście, trzeba niemalże przedrzeć się przez pas straganów, a z dziećmi na pokładzie to nie jest łatwe.
Na szczyt prowadzi około 700 stopni. Podejście nie jest trudne ani szczególnie wyczerpujące. Za to temperatura iście tropikalna i tłum ludzi nie ułatwiają sprawy.
Na szczycie, oprócz pięknych widoków na Park Narodowy Gór Stołowych, czekała nas niespodzianka w postaci ponadgodzinnego oczekiwania na wejście na trasę. No cóż, cierpliwość jest cnotą... I zdecydowanie warto było czekać.
Widoki na trasie są przepiękne, formacje skalne pobudzają wyobraźnię, a zwężające się przejścia i zejścia w dół do słynnej Diabelskiej Kuchni czy Piekiełka sprawiają, że w otoczeniu pionowych skalnych ścian człowiek czuje się taki maleńki... Będąc na Szczelińcu koniecznie trzeba też wejść na tarasy widokowe.
Trasa powoli dobiegała końca, jeszcze tylko zejście w dół, obiecane pamiątki i można ruszać dalej.
Tego przystanku nie uwzględnialiśmy wcześniej w naszych planach wyprawy w Góry Stołowe. Ale czasem właśnie takie spontaniczne decyzje są najlepsze.
Zwiedzanie Twierdzy Kłodzko do najtańszych nie należy (szczegóły i aktualny cennik znajdziesz tutaj), ale dla miłośników historii oraz serialu "Czterej Pancerni i Pies" (w Twierdzy Kłodzko kręcono bowiem zdjęcia do jednego z odcinków) będzie to prawdziwa gratka. Udostępniona do zwiedzania część fortyfikacji to zaledwie jej 10%. Mimo to zwiedzanie nie będzie ani nudne ani też krótkie - zwłaszcza, jeśli zdecydujemy się zejść do podziemi.
Wizytę w Kłodzku zakończyliśmy wieczornym spacerem po przepięknej starówce.
I wreszcie przyszedł ten najgorszy dzień podczas całego urlopu - dzień wyjazdu do domu. Na sam koniec zostawiliśmy sobie jeszcze jedną atrakcję Dzierżoniowa, czyli Młyn Hilberta. Dla fanów techniki to pozycja obowiązkowa.
Młyn został zbudowany w pierwszej połowie XIX wieku, w latach trzydziestych kolejnego stulecia przeszedł gruntowny remont i modernizację i w takim stanie działał aż do 2016 roku. Przewodnik, prowadząc nas po kolejnych kondygnacjach, snuje opowieść o miejscu, które mimo zabytkowego wyposażenia wcale nie sprawia wrażenia muzeum. Wręcz przeciwnie - wszystkie dźwięki, zapachy, zostawione rzeczy zdają się czekać na załogę, która po kilkudniowym odpoczynku za chwilę zacznie poranną zmianę.
Przed nami 700 kilometrów jazdy do domu. Jednak nie mogliśmy sobie odmówić krótkiego przystanku we Wrocławiu i spaceru po tętniącym życiem i kolorami rynku.
Zajrzyj na nasz fanpage na FB - tam na bieżąco dzielimy się planami wyjazdów i wypraw. A tymczasem czekamy na wakacje 2021.
Szymon - pomysłodawca projektu SUValska Przygoda, odpowiedzialny za wytyczanie tras, założyciel i autor strony, fotograf
tel. +48 790 500 950
suvalska.przygoda@gmail.com
Ewelina - współtwórca strony, poszukiwacz informacji, odpowiedzialna za opracowanie przewodników, fotograf
tel. +48 789 347 606
suvalska.przygoda@gmail.com